wtorek, 28 września 2010

wyznanie

Jestem różą na wietrze
która pragnie znaleźć się w ogrodzie
jestem tchnieniem morza
 która pragnie odnaleźć się w muszli
jestem hymnem
który che być zaśpiewany
tak bardzo już jestem gotowa
tak bardzo oczekująca
i tylko z oddali słyszę twoje kroki
zdezorientowana zagubiona
nie wiem czy to się przybliżasz
czy tylko oddalasz
podpowiada mi spojrzenie
w przeźroczystą taflę wody
że jesteś wciąż jak nazbyt syty kot
niezdecydowany
a ja jestem kobietą która pragnie
być kochana

piątek, 17 września 2010

dzieci we mgle

W łatwych i pewnych ocenach zagubił się
gdzieś wzrok co umie patrzeć na to co
prawdziwe - dwoje dzieci we mgle
 z wyciągniętymi przed siebie
rękoma po omacku błądzą
każdego kształtu uczepiają się zachłannie
w każdy wpijają nienasycenie
ich oczy tak bez dna białe i ślepe
wpatrzone są w górę
a bez nadziei na słońce
każde z ich ma mapę w głowie
więc idą ślepo a pewnie swego
napchani pierzastymi poduchami wymagań
a każdy krok brzęczy upiornie kolejnym
ocierającym nogi zakazem
i każdy ruch łamie się skrzypiąco
jeszcze ich usta coraz bardziej są blade
jeszcze ich ręce coraz niżej opadają
bo tyle to już lat
i tyle czasu odmierzają kolejne upadki
jest ból może to rozpacz 
ale wierzy wciąż swej mapie on
i ufa swej bezustannie ona

niedziela, 12 września 2010

szczelina czasu

Jest taki smutek który zabija kobietę
i nazywa się on brakiem miłości
jest zaklęty w pustej kołdrze
i w mało wygniecionym prześcieradle
jest taka rozpacz która sprawia że
każdy krok staje się trudem ponad miarę
i można zmierzyć ją zimnem śpiącego
obok ciała nieutulonym żalem
odłożonych na bok niespełnionych obietnic
są takie pragnienia które zabijają
kobietę w kobiecie
a jednym z nich tym największym
jest pęknięte lustro z którego
wypływają łzy
jest jeden sposób by odwrócić złą
kartę losu

piątek, 3 września 2010

długa droga do Prato

Na górze prowadzącej wprost do morza
siedziała piękna zagubiona kobieta
dookoła były kamienne mury gdyż
na górze było miasto w którym
staruszkowie grali w kości i
co pewien czas na płaskich saniach
zjeżdżali w dół
a kiedy jeden z nich zachęcająco
mrugnął do niej - zobaczyła
że pod sobą ma te same
gotowe do jazdy sanie
w dole miała być Wenecja
i widać było błękit fal
a gdy ruszyła jej pojazd skręcił
w bok i utknęła w skale
więc ruszyła ponownie
a sanie coraz pewniej rozpędzały
się w dół po wyślizganym
zimnym kamiennym torze
i wtedy ostatkiem sił
przerażona
chwyciła się wystającego kamienia
który czekała na nią z lewej strony
nie chcę umierać szeptała i
kurczowo ściskała mur
nagle pojawił się
starszy mężczyzna który pomógł
jej zejść i
bezpiecznie sprowadził na brzeg
gdy ją tulił i uspokajał
zobaczyła że jego sanie
nie mkną w dół lecz w poprzek
kim jesteś spytała patrząc na
uśmiechniętą pomarszczoną twarz
twój anioł stróż odpowiedział on
taki stary zdziwiła się
a czy wszyscy muszą być młodzi
odparł a potem
pokazał dobrą drogę która
wiodła przez wiele pokoi
w których dużo się działo
ale ona szłą do końca
do Prato

czwartek, 2 września 2010

koniec czyli początek

Nazywałam twoje uczucia swoimi
i pragnęłam żebyś przejrzała
w lustrze choć raz mnie
ale zapatrzona we własny obraz
ty i tylko ty 
odgradzałaś się taflą
a we mnie budziła się złość
bo jesteś a nie widzisz
nie dotykasz świata
jego piękno jest tylko 
stosem niepotrzebnych śmieci
bałaganem który musi 
natychmiast zostać posprzątany
poukładany
więc rób to nadal
jesteś w tym prawdziwie doskonała
ja
przestaję brać udział 
w tym spektaklu bo
przecież jest on napisany
tylko dla jednej - dla ciebie
teraz jestem białym punktem
a cały twój-nie-mój świat runął
dla mnie jest katastrofa
ale choć zawieszona w początku
trwam-idę-odradzam się
teraz zaczyna się mój świat
prawdziwy