Człowiekiem jestem tylko
więc żaden smutek nie jest mi obcy,
upadam, waham się,
czasem z rozpaczą wręcz krzyczę
a potem w momentach tej słodkiej
radości jaką daje poczucie, że
idę drogą właściwą
moje serce doznaje ukojenia.
Dla tych chwil PRAWDY wiem,
że muszę - to rodzaj obowiązku
płynącego z duszy - stanąć
do walki by ją obronić.
I choć przeciwnik jest
wielokroć liczebniejszy
a szanse moje na zwycięstwo
znikome, to nie mam wyjścia
jak podnieść swój miecz
i ruszyć naprzeciw.
Nie, nie łudzę się, że czas pokaże,
udowodni moją rację.
Ale patrzę w oczy tych, którzy moich
słów słuchają i z nich płynie
pewnego rodzaju siła, która
także jest odpowiedzialnością.
Zatem dla siebie i dla nich wszystkich
wyruszam by przegrać w nierównej
walce. By wygrać wojnę o sens.
(Z cyklu: La baike ya Hussain)